Po przeczesaniu forów internetowych w poszukiwaniu idealnej lokalizacji na pierwszy rejs, wybrana zostaje Langwedocja. Pływanie jest tam stosunkowo łatwe, a w okolicach kanału mnóstwo jest miast i miasteczek do zwiedzania. Lokalizacja bardzo blisko do morza, a na dodatek na początku maja jest tam zazwyczaj ciepło. Im bliżej do wyjazdu, tym mniej optymistyczne są prognozy pogody. Właściwie przez cały nasz pobyt ma być chłodno i padać, z niewielkimi przerwami. Pakujemy sztormiaki, swetry i opuszczamy upalną Polskę kierując się na teoretycznie cieplejsze południe. Na szczęście pesymistyczny scenariusz sprawdza się jedynie częściowo. Wprawdzie ostatnie 200 kilometrów jedziemy w strugach deszczu, na miejscu wita nas jednak słońce i temperatura około 20 stopni.

Port Cassafieres to przystań i jednocześnie baza Le Boat, w której odbieramy nasze łodzie o wdzięcznej nazwie Calypso. W przystani zacumowanych jest około 20 barek różnej wielkości, na miejscu jest restauracja oraz łazienki z prysznicami dla załóg. Dzielimy się na dwie grupy: jedna dokonuje formalności związanych z odbiorem łodzi i szkoleniem ze sterowania, druga jedzie po zapasy do pobliskiego hipermarketu.

Szkolenie nie trwa długo – część załogi ma patenty – po wyjaśnieniu jak odpalić silnik, płyniemy z instruktorem w próbny 15 minutowy rejs po kanale, podczas którego zapoznajemy się z podstawowymi zasadami sterowania łodzią oraz bardzo ważną kwestią – obsługą toalet. Instruktor uspokojony poprawnie wykonanym manewrem „parkowania równoległego” oraz prawidłowym uruchomieniem pompy w wc, przekazuje nam kluczyki do łodzi.

54 metry na wodzie

Barka, którą wypożyczamy ma ponad 13 metrów długości, trzy dwuosobowe sypialnie oraz salon. Zgodnie z informacją umieszczoną na naklejce potwierdzającej opłacenie „kanałowego”, na wodzie zajmuje powierzchnię 54 metrów kwadratowych, a więc miejsca mamy mniej więcej tyle ile w przeciętnym polskim mieszkaniu. Wysokość w środku kabiny to 195 cm i nawet wysokie osoby nie mają problemów ze swobodnym poruszaniem się. Oczywiście w miarę potrzeb można wypożyczyć modele znacznie większe lub znacznie mniejsze, w zależności od upodobań oraz budżetu. Zachwycamy się obszernym górnym pokładem, na którym mieści się stolik z parasolem słonecznym. Za parasol trzeba zapłacić dodatkową kaucję. Zapomnienie o jego złożeniu przy przepływaniu pod niskimi mostami, kończy się utopieniem w wodzie nie tylko parasola, ale również wszystkiego co znajduje się na przewróconym stoliku.

Sterowanie barką bardzo przypomina prowadzenie samochodu z tą różnicą, że w stosunku do auta z dużym opóźnieniem reaguje na ruchy koła sterowego, a fale tworzone przez większe jednostki potrafią zmienić znacząco nasz kurs. Uważać trzeba również na podmuchy wiatru, który z łatwością przesuwa płaskodenne łodzie. W zasadzie, poza pływaniem po jeziorze, nie powinniśmy wypuszczać koła sterowego z rąk nawet na chwilę. Większość barek posiada podwójny układ sterowania. Dzięki temu możemy cieszyć się słońcem na odkrytym pokładzie, a w razie niepogody schronić się w kabinie. Podczas całego rejsu korzystamy z tej opcji jedynie przez 20 minut.

Dwa kanały, jeden tydzień

Najczęściej trasa rejsu prowadzi poprzez Canal du Midi albo Canal du Rhone. Ponieważ na całość mamy jedynie tydzień, postanawiamy popłynąć najlepszymi częściami obu kanałów. Jest to możliwe poza sezonem – podczas wakacji, ze względu na kolejki przy śluzach, taka trasa jest trudna do zrealizowania.

Z bazy wypływamy zaraz po 14.00 z nadzieją przepłynięcia jeziora Etang de Thau przed zachodem słońca. Ostatnią śluzę musimy pokonać tuż przed zamknięciem, a więc mamy około 20 minut tolerancji. Barka płynie z maksymalną prędkością 6 kilometrów na godzinę, przy obliczaniu podróży najważniejsze są jednak odległości pomiędzy poszczególnymi śluzami. Jeśli źle zaplanujemy trasę możemy utknąć na noc w jakimś mało atrakcyjnym miejscu i czekać do rana aż pojawi się obsługa. Ważne jest regularne uzupełnienie zapasów wody, trzeba to robić najrzadziej co drugi dzień.

Postój na mieliźnie

Przepływamy pierwsze dwie śluzy bez większych problemów i wkrótce znajdujemy się na prostej drodze do wpłynięcia na jezioro. Płyniemy szybkim tempem i pozdrawiamy załogi cumujących wzdłuż brzegu łodzi, które podejrzanie energicznie nam machają. Okazuje się, że ostrzegają nas przed bardzo silnym wiatrem. Niestety popłynęliśmy odrobinę za daleko i zawrócenie przy pomocy samego silnika i steru okazuje się niemożliwe – wciąż znosi nas na otwarte wody jeziora. Z pomocą sympatycznego żeglarza, obracamy się jednak na cumach i z wielką ulgą zawracamy do portu. Musimy poczekać do rana na poprawę warunków pogodowych. Po drodze zaliczamy mały postój na mieliźnie, jednak humory nas nie opuszczają.

Rano nie wieje, wypływamy więc na wody Etang de Thau, drugiego pod względem wielkości jeziora we Francji. Ten słonowodny zbiornik ma 21 kilometrów długości i 8 kilometrów szerokości, a średnia głębokość to zaledwie 4,5 metra. Na Etang de Thau obowiązuje zakaz korzystania z pokładowych pryszniców i zlewów – czystość wody jest kluczowa dla ciągnących się przez dziesiątki kilometrów hodowli ostryg. Czujemy się jak załoga pełnomorskiej łodzi motorowej – dookoła nas błękitna woda, słońce i lekki wiatr.

Sete

Po dwóch godzinach, w pełni zrelaksowani, docieramy do Sete i tu pierwsza niespodzianka – aby wpłynąć do portu musimy czekać na podniesienie mostu kolejowego, co jak się dowiadujemy w kapitanacie, może nastąpić popołudniu lub nawet nazajutrz rano. Cumujemy więc tuż przy moście i udajemy się na zwiedzanie Sete, nazywanego Wenecją Langwedocji. Miasto otoczone jest z każdej strony wodą: z jednej Morzem Śródziemnym, z drugiej Etang de Thau, a centrum miasta przecinają kanały. W otoczeniu 19-wiecznych kamienic cumują ogromne kutry rybackie – Sete to jeden z głównych portów stanowiący bazę dla 60 specjalistycznych łodzi do połowy tuńczyków oraz trawlerów. Tuż obok znajduje się marina na ponad 300 łodzi, a zaledwie kawałek dalej przystań, skąd odpływają promy do marokańskich portów. Promenada wzdłuż głównego kanału usiana jest restauracjami serwującymi świeże ryby i owoce morza.

Ostrygi, mule i wino

Po południu ruszamy w kolejną podróż przez Etang de Thau do uroczego miasteczka Bouzigues, słynącego z najlepszych jakościowo skorupiaków w południowej Francji. W jeziorze występuje 18 gatunków osłoniętych muszlami jadalnych żyjątek, z których najważniejsze są oczywiście ostrygi. 750 hodowców dostarcza na rynek rocznie ponad 13 tysięcy ton ostryg co stanowi blisko 9 procent konsumpcji tych skorupiaków we Francji. Historia hodowli sięga czasów starożytnych, kiedy tym terytorium władali Grecy – pierwsi rybacy zamieszkiwali okoliczne jaskinie. Wstępujemy do jednej z restauracji będącej własnością lokalnego hodowcy, zachęceni widokiem świeżych ostryg przenoszonych z łodzi wprost do restauracji. Wody Etang de Thau mają kategorię czystości A, co w praktyce oznacza, że ostrygi można zjeść od razu po wyłowieniu z wody. Za jedyne 13 euro od osoby dostajemy imponujący zestaw składający się z wina, ostryg, muli oraz mini tart z mięsem ośmiornicy zapiekanych z pomidorami. Przy okazji przechodzimy przyspieszony kurs języka francuskiego – przesympatyczny kelner nie przyjmuje zamówienia dopóki przynajmniej jednej osobie nie udaje się wymówić prawidłowo nazw potraw. Właściciele restauracji przewidzieli, że przynajmniej młodsza część załóg cumujących łodzi nie wpada w zachwyt na widok zawartości muszli i wydzielona część lokalu serwuje crepes i słodkie desery. Dzieci i część dorosłych przyjmują tę wiadomość z wyraźną ulgą.

Rano wypływamy z powrotem na jezioro Etang de Thau i przez Canal du Midi docieramy do XII-wiecznego miasteczka Agde, położonego na pięknych wulkanicznych wzgórzach. Robimy długą rowerową wycieczkę na morską piaszczystą plażę Cap d’Agde, zaglądamy również do położonego tuż obok jednego z największych portów jachtowych Morza Śródziemnego – może tam cumować ponad 4 tysiące jednostek. Historyczne centrum miasta pełne jest budynków i posągów wykonanych z czarnego bazaltu, budulca niespotykanego w innych miejscach jakie kryje Langwedocja. Swego czasu, z powodu koloru kamienia budowlanego, Agde określane było mianem śródziemnomorskiej Czarnej Perły.

Inżynieryjny majstersztyk

Sam Canal du Midi to przykład genialnej inżynierii i jednocześnie upadku finansowego pomysłodawcy przedsięwzięcia – poborcy podatkowego Pierre’a Paula Riqueta. Szlak łączący Garonnę z portem Sete liczy 240 kilometrów, a jego budową przez 15 lat zajmowało się 12 tysięcy robotników. Kanał umożliwiał żeglugę z Atlantyku na Morze Śródziemne z ominięciem wrogiej wówczas Hiszpanii i uniknięcie spotkania z piratami Berberyjskimi grasującymi wokół wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego. Nie bez znaczenia było również skrócenie czasu podróży, który na początku XVII w. wynosił na tradycyjnym szklaku morskim ponad miesiąc. Królewski Kanał Langwedocji został oficjalnie otwarty w maju 1681 r., kilka miesięcy po śmierci Riqueta, którego budowa doprowadziła do ruiny. Rodzina Riquet dopiero ponad 100 lat później spłaciła długi powstałe podczas kopania kanału. O skali przedsięwzięcia realizowanego praktycznie w całości ręcznie, świadczy wykopanie tunelu o długości 173 m pod wzgórzem koło Nissan-lez-Enserune . Było to pierwsze na świecie rozwiązanie tego typu, które pozwoliło zbudować na szklaku o jedną śluzę mniej i uniknąć osuwania się zbocza.

Canal du Midi ma w sumie 91 śluz, różnica wysokości na trasie wynosi 190 metrów. Na szlaku wodnym znajduje się ponad 320 obiektów takich jak mosty, tamy i wspomniany wcześniej tunel. Brzegi kanału porasta 42 tysiące platanów, zasadzonych w XIX wieku w celu wzmocnienia brzegów.

Kanał spełniał kiedyś rolę podobną do dzisiejszych autostrad – 200 lat temu regularnie pływało tu 300 jednostek, przewożących pocztę, pasażerów i towary. Ze względu na rozwój transportu drogowego i wygodę związaną z możliwością przewiezienia ładunku bezpośrednio do miejsca przeznaczenia, bez konieczności przeładunku, kanał stopniowo podupadał. Po drodze mijamy zrujnowane budynki winnicy, do której prowadziła specjalna odnoga kanału, dziś zarośnięta, z nieczynną groblą.

Turystyczna atrakcja

Dziś kanał jest przede wszystkim atrakcją turystyczną, a także miejscem zamieszkania dla wielu entuzjastów barek. Mijamy kilkudziesięciometrowej długości jednostki, na których pokładach znalazło się miejsce na baseny, jacuzzi, a nawet na parking dla niedużych samochodów. Część z nich służy jako hotele, niektóre można wynająć w całości, łącznie z załogą, kucharzami i pokojówkami.

Płyniemy powoli w stronę Beziers, gdzie będziemy nocować. Jest to spore miasteczko z XIII-wieczną katedrą Saint Nazaire położoną na wzgórzu, z którego rozciąga się panorama na kanał, malowniczą dolinę rzeki Orb oraz okoliczne winnice. Początki miasta sięgają czasów rzymskich – to miejsce, w którym wynaleziono amforę do transportu wina. Handel winem sprawił, że w XIX w było to najbogatsze miasto Langwedocji. Rano w Beziers czeka na nas prawdziwe wyzwanie i jednocześnie arcydzieło inżynierii – śluza Fonserannes, zwana klatką schodową, składająca się właściwie z 8 śluz, otwieranych sekwencyjnie, jedna po drugiej. Różnica wzniesień wynosi 25 metrów, a ostatni odcinek przed śluzą płyniemy unikatowym mostem wodnym, który przebiega nad rzeką. Okolica kanału słynie z win, do winnic trafimy obserwując rozwieszone wzdłuż brzegu banery zapraszające na degustację. Warto kupić wina na miejscu – w przypadku lepszych win, cena u producenta bywa nawet o połowę niższa niż w supermarketach.

Życie na wodzie

Rejs barką jest bardzo przyjemnym doświadczeniem. Przypomina nieco podróżowanie kamperem, z tym, że nasza trasa wyznaczana jest przebiegiem kanału. Wygodne łodzie zapewniają dużo miejsca dla wszystkich, do ich prowadzenia nie potrzeba patentu, sterowania uczymy się na miejscu. Wyprawę barką najlepiej zaplanować poza sezonem – unikniemy kłopotów ze znalezieniem miejsca w portach, a także kolejek przy śluzach. Rejs barką jest świetnym pomysłem zarówno dla rodzin z dziećmi, jak i dla osób poszukujących ciszy i spokoju. Sami decydujemy o tym, gdzie zatrzymamy naszą łódź, a gęsta sieć francuskich kanałów daje ogromne możliwości.

Newsletter

baner zachęcający do wyjazdu do Kolombo
[instagram-feed num=4 cols=3 num=9 showfollow=true buttontext="Pokaż więcej zdjęć" [instagram-feed followtext="Obserwuj na Instagramie"]

Popularne wpisy