Szkocja to jeden z najbardziej malowniczych, szczodrze obdarzonych przez naturę krajów na świecie. Kusi surowością tysięcy większych lub mniejszych wzniesień, setkami atlantyckich wysp, bezlikiem jezior, rzek i potoków, bogactwem przyrody. Na ten przyrodniczy galimatias nałożyło się świetne dziedzictwo historyczne i kulturalne, którego świadectwem są cenione na świecie miasta, zabytkowe zamki, historyczne miasteczka i osady. Szkoci słusznie dumni są ze swej ojczyzny, która doczekała się światowej marki m.in. dzięki whisky, smacznym potrawom czy tartanowi.
Za sprawą zamczyska (posadowionego na szczycie wygasłego wulkanu), dostojnej średniowiecznej Starówki i położonego na północ od niej, kontrastującego z nią, zamożnego Nowego Miasta (nowego, choć ma już 200 lat) Edynburg nie tylko imponuje, ale także oszołamia i kradnie serce. Stare miasto stanowi bardzo poruszającą plątaninę średniowiecznych, wybrukowanych kocimi łbami uliczek, po których snują się upiory z przeszłości i wciskają we wszystkie pory wąskich wynds (ulic) i closes (alejek). Pełno tam kafejek, pubów i restauracji, nic dziwnego więc, że ogniskuje turystyczną aktywność. Posadowiony na wulkanicznej grzędzie zamek jest zewsząd widoczny w edynburskim pejzażu. Koniecznie trzeba się nań wybrać – dla bogatej historii i roztaczających się z jego murów wspaniałych widoków miasta. Budowla, goszcząca ongiś w swoich murach Marię I Stuart, jest w doskonałym stanie. Unikatowa pod wieloma względami demonstruje rozmaite nowinki fortyfikacyjne, pochodzące z różnych okresów. Zgromadzone na zamku eksponaty wiele mówią historii narodu.
Edynburg doczekał się miana „Aten Północy”. Zawdzięcza je ślicznemu położeniu i dobrze zachowanej architekturze. Całkiem niedawno zyskał uznanie UNESCO, które zarówno średniowieczne Stare Miasto, jak i georgiańskie Nowe Miasto wpisało na Listę Światowego Dziedzictwa. Wspaniała lokalizacja – wokół wulkanicznych stożków, w sąsiedztwie surowych pagórów i potężnego estuarium rzeki Forth – od zawsze tworzyła szczególną atmosferę.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat największe miasto Szkocji z upadłego ośrodka przemysłowego przeobraziło się w jeden z najbardziej dynamicznych europejskich ośrodków. Jest kuszące i ze smykałką do przedsięwzięć kulturalnych. Status ten przypieczętowały liczne wyróżnienia, w tym przyznane w 1990 r. miano Europejskiego Miasta Kultury.
Łatwo dostępna kraina czarów, pełna malowniczych jezior z surowymi górami w tle. Region, którego uroda idzie w parze z heroicznymi wydarzeniami historycznymi. Góry obleczone we wrzosy, tajemnicze jeziora i romantyczne zamczyska tworzą prawdziwie szkocki mikrokosmos.
Środkowa Szkocja pogrążona jest w historii. To matecznik Williama Wallace’a – pierwowzoru „Walecznego Serca”, a także herosów tak różnych, jak Robert Bruce i Rob Roy. Wszyscy odcisnęli trwałe piętno. Natura obdarzyła krainę malowniczymi pejzażami z surowymi górami w tle, a także rozczłonkowanymi wybrzeżami ze srebrzącymi się fiordami.
Jest trzecim najludniejszym miastem Szkocji (ok. 210 000 mieszk.). Ruchliwy port, a zarazem samozwańcza „naftowa stolica Europy”, leży między ujściami dwóch rzek: Don i Dee. Zabytkowe śródmieście jest zdominowane przez granitowe budowle, ale metropolia ma piaszczyste plaże, a zieleńców więcej niż jakiekolwiek inne brytyjskie miasto.
Piękno niecywilizowanego regionu nieskalaną malowniczością i splendorem wprawia przybyszów w podniecenie. Jeszcze się dobrze nie rozejrzą, a już pośpiesznie planują powrót. Każda piędź historycznej ziemi jest tak romantyczna, jak to sugerują legendy. Obfituje w rozsławione na świecie polodowcowe jeziora, ma najwyższe w kraju wzniesienia i oferuje najlepsze sporty przygodowe.
Środkowa i zachodnia część Highlands są Szkocją w najlepszym wydaniu – malowniczą, historyczną enklawą, rozciągniętą między wybrzeżami. Wszędzie sterczą cielska masywów, wzdłuż polodowcowych dolin biegną surowe, wyboiste ścieżki, głębokie niczym fiordy zatoki mackami sięgają Atlantyku.
Miasto leży na północno-wschodnim krańcu Glen Mor, tam gdzie rzeka Ness wpada do zatoki Beauly (Beauly Firth), na rozdrożu między regionami górskimi a nizinnymi. Nic dziwnego, że przez stulecia doświadczyło wielu gwałtownych walk, od średniowiecznych waśni klanowych poczynając, a na hekatombie Culloden w 1746 r. kończąc. Dziś Inverness jest największym ośrodkiem miejskim Highlands – dynamicznym, nowoczesnym, zamieszkanym przez ponad 70-tysięczną społeczność.
Corocznie nad Loch Ness (z pewnością najsławniejsze jezioro świata) zjeżdża tysiące turystów w nadziei na dojrzenie Nessie (zapewne najsłynniejszego potwora na świecie) oraz utrwalenie go na zdjęciu, które przyniesie fortunę. Choć cynicy uważają, że żadnego potwora nie ma, a wszystko to turystyczny wabik, wypatrywanie go jest ekscytującą zabawą. Samo jezioro, nawet pozbawione tajemniczego monstrum, jest przepiękne. Najbardziej niedaleko ruin zamku Urquhart, pełniących wartę przy rześkiej toni.
Wielu Szkotów nigdy nie widziało północnych krańców ojczyzny, nie powinno więc dziwić, że stosunkowo mała liczba gości się tam zapuszcza. Tych, którzy się odważyli, spotkała nagroda w postaci wspaniałych i urozmaiconych pejzaży: od pagórków i urwistych nadmorskich klifów na wschodzie po srogie nagością góry na zachodzie.
Dla wielu osób podróż na czubek Szkocji jest pielgrzymką do John O’Groats – miejscowości słynącej z tego, że tam po prostu „kończy się droga”. To najdalej na północny wschód wysunięty punkt sieci drogowej na wyspie Wielka Brytania. Niestety, większość turystów po dotarciu do niczym nie wyróżniającej się osady niemal natychmiast robi w tył zwrot i rusza na południe, tracąc okazję do zwiedzenia malowniczego północnego wybrzeża Szkocji.
Rejs po niespokojnych wodach z północnych peryferii Wielkiej Brytanii na Orkady i Szetlandy nie jest zwykłym wojażem. To podróż w czasie, w świat dziedzictwa nordyckiego, a potem w prehistorię, do dni, gdy powstawały mistyczne kamienne kręgi, tajemnicze megality na szczytach wzniesień, a także zapomniana osada Skara Brae – zaświaty, rzucające światło na codzienne życie przed pięcioma tysiącami lat.
Tradycyjne szkockie upominki: haggis, regionalne artykuły spożywcze, ceramika, rękodzieło, wyroby wełniane, celtycka biżuteria, tartan i tweedy z Harris są wszędzie łatwo dostępne. Wielu turystów chętnie wywozi ze Szkocji butelkę tutejszej whisky (single malt), o którą nietrudno w wyspecjalizowanych sklepach czy też samych gorzelniach.
Szkocja kuchnia nie zawsze cieszyła się najlepszą reputacją, mimo że dała światu należące do najlepszych potrawy z owoców morza oraz wołowiny (z bydła rasy Aberdeen Angus). Kilka ostatnich dekad przyniosło odmianę, a wysypowi lokali obdarzonych gwiazdkami Michelin towarzyszy lepsze wykorzystywanie lokalnych półproduktów na terenie całego kraju i na wszystkich szczeblach gastronomii.
Przez stulecia szkockie potrawy odzwierciedlały elementarne potrzeby przeważnie ubogich mieszkańców. Dominowały łatwe w uprawie i sycące produkty jak ziemniaki; powszechne były wszelkiego rodzaju owsianki. W istocie to stąd wywodzi się klasyczny parritch (ang. porridge) czyli właśnie owsianka, od której w XXI w. wciąż zaczyna się szkocki dzień.
Największą sławą (raczej złą) cieszy się narodowe danie, jakim jest haggis. Obrzydzane, zohydzane w istocie nie różni się składnikami od większości kiełbas: farsz złożony jest z ugotowanych owczych podrobów, drobno posiekanych z cebulą i wymieszanych z mąką owsianą i rozmaitymi przyprawami. Całość ma bardzo przyjemny smak. Zazwyczaj haggis spożywa się z rzepą (szkoc. neeps) i ziemniakami (szkoc. tatties). Najbardziej ceniony wytwórca haggis – Macsween (www.macsween.co.uk) – produkuje wyśmienitą wegetariańską wersję tej szkockiej narodowej potrawy.
„Chlebem powszednim” jest także shortbread – kruche, słodkie ciasto maślane. Do dziś nie straciło na popularności, zarówno wśród miejscowych, jak i przybyszów.
Szkockiej spiżarni rybnej często się nie docenia, nawet w macierzystym kraju. Przypuszczalnie dlatego, że większość najświeższej zawartości szybko i potajemnie trafia na stoły Londynu, Paryża czy Madrytu, gdzie osiąga się znacznie wyższe ceny.
Najlepsze są wybrzeża zachodnie, zwłaszcza jeśli chodzi o skorupiaki. Chłodne, bogate w składniki odżywcze, nieskażone akweny sprzyjają homarom i langustom, które w niektórych częściach Wester Ross mylnie nazywa się krewetkami. Wyśmienite są też przegrzebki – niektóre (Pecten maximus) mają nawet wielkość piłki tenisowej. Najbardziej ceni się okazy poławiane ręcznie, tylko obsmażane, by wydobyć wyjątkowy smak. Na Orkadach ceni się kraby wełnistoszczypce (Necora puber), Szetlandy znane są z wielkich, smakowitych małży. Najlepszym, tanim miejscem degustowania morskich przysmaków jest okolica portów.
W świecie bardzo ceni się szkockie łososie. Większość pochodzi z hodowli we fiordach.
Szkocka wołowina zawsze smakuje wyśmienicie. Ta najbardziej ceniona pochodzi od bydła rasy Aberdeen Angus; według zgodnej opinii smakuje wybornie bez względu na to, z jakiej części tuszy pochodzi.
Jest ich w Szkocji wiele. Do najbardziej znanych należy Arbroath smokies – lokalnie odławiany łupacz, następnie wędzony. W Aberdeenshire należy szukać butteries – wysokokalorycznych, słodkich bułeczek.
W ostatnich latach kraj doczekał się nagradzanych serów. Na uwagę zasługują pleśniowe odmiany marek Lanark, Dunsyre i Strathdon. Za najlepszy cheddar uchodzi ten z wyspy Mull, przeważnie niepasteryzowany.
Dla Szkotów whisky to uisge beatha („woda życia”; zob. poddruk poniżej) i wystarczy drobny pretekst, by któregoś z miejscowych namówić na wee dram (czyli jednego głębszego). Popularne jest też piwo, rozkosznie pieniste, o pełnym, ciężkim smaku, podobnym, a często lepszym niż cieplejsze gatunki angielskie.