O Szanghaju należy mówić w samych superlatywach. Jest to największa aglomeracja w Chinach – populacja samego miasta liczy niemal 19 milionów, zaś przylegające tereny wiejskie zamieszkuje kolejne ponad 10 milionów ludzi. Jest to także najbogatsza, najbardziej postępowa, najmodniejsza i najnowocześniejsza metropolia w Państwie Środka. Można również powiedzieć, że jest to najmniej “chińskie” miasto w Chinach, ponieważ jego charakter od połowy XIX wieku kształtowały bliskie kontakty z obcokrajowcami, w szczególności Europejczykami, Japończykami i Amerykanami.
Cudzoziemcy przybywali niegdyś do miasta drogą wodną i schodzili na ląd w Wusong (gdzie spotykają się rzeki Jangcy i Huangpu) lub płynęli w górę Huangpu aż do Bundu. W czasach, gdy Chiny nieustannie borykały się z biedą i wyzyskiem, a czasem także z najeźdźcą, przybywającym tą drogą podróżnym Szanghaj musiał wydawać się oazą majątku, wyrafinowania i dobrego smaku. Dziś pierwsze wrażenia turystów są nie mniej wspaniałe, lecz wywołuje je już nie Bund, a imponujący Międzynarodowy Port Lotniczy Pudong. Do miasta kursuje stamtąd kolej magnetyczna, z której końca można przesiąść się w metro lub taksówkę. Dziś piętrowe gmachy Bundu są mniej widocznie niż dawniej, a zdaniem niektórych wieżowce w centrum Pudongu zupełnie je przyćmiewają.
Ulicę Bund można jednak podziwiać nadal, i to nie tylko za dnia. Niepowtarzalne wrażenia zapewnia spacer wczesnym rankiem, szczególnie gdy jest chłodno, a przez mgłę słychać przytłumione syreny statków. Wieczorna wycieczka ma również sporo uroku. Setki ludzi gromadzą się wtedy na wzmocnionej i odnowionej nabrzeżnej promenadzie wzdłuż zachodniego brzegu Huangpu, by obserwować zachód słońca odbijający się w szklanych powierzchniach drapaczy chmur i innych futurystycznych budynków Pudongu.
Gdy zapada zmrok, miasto po obu stronach rzeki rozświetla feeria świateł. Widok dwóch części Szanghaju – panoramy dzielnicy Pudong zmieniającej się z każdym nowo wybudowanym wieżowcem, oraz sylwetki Puxi, która przypomina, a może nawet przyćmiewa, dni dawnego blasku – fascynuje i pobudza do refleksji. Te dwa jakże różne spektakle świateł wspólnie symbolizują najbogatsze i najbardziej postępowe miasto w Chinach.
Częściowo ze względu na piękno samego budynku, ale również z uwagi na ogromną liczbę zgromadzonych tam eksponatów, Muzeum Szanghajskie położone na południe od Renmin Dadao, zasługuje na miano najciekawszego miejsca na Placu Ludowym. Jest to istny skarbiec chińskiej sztuki, kultury i historii. W zbiorach muzeum znajduje się ponad 120 000 zabytków pochodzących z rozmaitych okresów liczącej niemal pięć tysięcy lat cywilizacji Państwa Środka.
Założony przez Francuzów w 1909 r. park miał funkcjonować jako zadrzewiona oaza spokoju, gdzie mieszkańcy koncesji francuskiej mogli pospacerować i odprężyć się z dala od zatłoczonych – a często także smrodliwych – części miasta. Park pełni tę funkcję do dziś, a szanghajczycy w każdym wieku i z każdego szczebla drabiny społecznej przychodzą tu tłumnie. Pary zakochanych przesiadują na ławkach; starsi panowie pochylają się nad warcabami lub szachami; zaś amatorzy sportu zajmują się tai chi, joggingiem, a nawet tańcem towarzyskim.
Dzielnica Pudong (na wschód od rzeki Huangpu) to zadziwiająca, futurystyczna część miasta, o której większość turystów wyraża się w samych superlatywach. Przed rokiem 1990, kiedy rozpoczęła się fala rozwoju i modernizacji wynikająca z przeprowadzonych w Chinach reform gospodarczych, na wschód od rzeki Huangpu leżały tylko pola ryżowe, ogrody działkowe i ruiny starych magazynów. W ciągu kilku lat miała miejsce niesamowita transformacja, która uczyniła z Pudongu wysoce zurbanizowaną strefę pełną połyskujących drapaczy chmur, które przywodzą na myśl Manhattan.
Na południe od parku Lujiazui wznosi się widoczna niemal z każdego punktu w Szanghaju majestatyczna wieża ze stali i szkła: połyskliwa Jinmao Tower. Wieżowiec ma wysokość 421 m, jest więc jedną z najwyższych budowli Chin i w pierwszej dziesiątce drapaczy chmur na świecie. Zważywszy jednak, jak zawrotne jest tempo budowy wieżowców w Azji Wschodniej, nie należy się spodziewać, żeby miał długo utrzymać się na tej wysokiej pozycji.
Szanghajczycy znani są z wyczucia stylu, które oczywiście najlepiej wyrabiać przez zakup modnych rzeczy lub czegoś, co samemu uważa się za stylowe. Na przestrzeni minionych trzydziestu lat tego typu burżuazyjne sentymenty nie były dozwolone, ale obecnie sklepikarze i sprzedawcy w Szanghaju znów mogą nieskrępowanie walczyć o klientów. Turyści w większości przypadków interesują się innymi towarami, niż miejscowi – kupowane przez Chińczyków ubrania i akcesoria znanych marek typu Louis Vuitton, Prada, Cartier itp. są tu zazwyczaj droższe niż na Zachodzie, ze względu na wysokie cło importowe. Tutejszy rynek pełen jest miejscowej produkcji wyrobów rzemiosła nawiązujących do tradycyjnego wzornictwa chińskiego, lecz prawdziwymi perełkami są liczne w Szanghaju małe butiki, oferujące jedyne w swoim rodzaju dzieła lokalnych projektantów. Wybierać można spośród bardzo wielu stylów, których żaden nie ma w sobie ani krzty chinoiserie.
Turyści kupują w Szanghaju wyroby rzemiosła artystycznego, jedwabie, wełnę i inne tkaniny (z których tutejsi krawcy mogą uszyć świetne kreacje), perły z jeziora Tai Hu, malarstwo i kaligrafię, ceramikę, reprodukcje zabytkowych mebli, a czasem również pamiątki po czasach wojującego maoizmu.
Przyjezdnych rzadko interesuje zakup importowanych z Zachodu towarów luksusowych, ani przedmiotów codziennego użytku, jakie znaleźć można w domach towarowych przy Nanjing Donglu i Nanjing Xilu, toteż ulice te lepiej po prostu zwiedzać, zakupy zostawiając na kiedy indziej. Zarówno wyroby rzemiosła, jak i modne butiki najłatwiej znaleźć w koncesji francuskiej bądź na starym mieście, szczególnie w okolicy Ogrodów Yu. Miejscowej produkcji rzemiosło artystyczne najlepiej kupić w dzielnicy Nanshi lub w nieco droższych sklepach przy Huaihai Lu. Wielu sprzedawców z nieistniejącego już targu podróbek Xiangyang – gdzie można było nabyć pirackie programy i DVD oraz podrobioną odzież znanych marek – przeniosło się na targ Qipu w dzielnicy Zhabei.
Szanghajska kuchnia zwana hu cai jest pyszna, bezpretensjonalna, praktyczna i wszechobecna. Można ją poznać po hojnym użyciu alkoholu, szczególnie z owocami morza i mięsem kurzym, do przygotowania potraw w “pijanym” stylu jiaohu, a także po niespotykanie dużej ilości cukru w połączeniu z sosem sojowym, co daje potrawom aromat i smak. Jedno z najsmaczniejszych dań w tym stylu to żeberka w sosie słodko-kwaśnym – w szanghajskim dialekcie wu nazywane tangcu xiaopai.
Zważywszy na bliskość morza, nikogo nie zdziwi fakt, iż ulubionymi składnikami hu cai są owoce morza i stworzenia słodkowodne. Jada się tu w obfitości wszystkie gatunki ryb, kraby, homary, małże, ostrygi, węgorze, krewetki i langusty, jednak nie należy spodziewać się, że będą one tanie.
Najsłynniejszym z lokalnych owoców morza jest krab wełnistoszczypcy, czyli dazhaxie. Największą delicją są kraby poławiane z głębokich i czystych wód jeziora Yangcheng. Podaje się je gotowane na parze z mieszanką surowego imbiru, sosu sojowego i czarnego octu, często w parze z winem z Shaoxing. Sezon na kraby przypada na jesień.
Tubylcy uwielbiają – i z lubością pichcą – wszelkiego rodzaju pierożki, które można dostać na ulicznych stoiskach i w małych restauracyjkach niemal o każdej porze dnia i nocy. Pyszności te mogą być nadziewane farszem z wieprzowiny, wołowiny, kurczaka, ryby lub krewetek (w restauracjach halal także z jagnięciny) oraz kapusty, pora, cebuli dymki i innych warzyw. Także sposoby przygotowywania są różne – od gotowania na parze przez smażenie na patelni po gotowanie. Pierożki podaje się z dipem, którego podstawą jest sos sojowy mieszany z octem, imbirem, czosnkiem, winem ryżowym, chilli lub olejem sezamowym, w zależności od stylu i smaku.
Najbardziej popularnym rodzajem są małe, gotowane na parze pierożki, po mandaryńsku zwane xiao long bao, a w lokalnym dialekcie sho lonpotsi. Nadziewa się je smacznym farszem z mielonego mięsa i bulionu, a czasem także warzywami lub owocami morza, po czym gotuje na parze w bambusowych koszykach. Bulion to tak naprawdę mięsna żelatyna, która rozpuszcza się w trakcie podgrzewania. Uwaga – nadzienie bywa bardzo gorące!
Najpopularniejszym napojem w Chinach jest oczywiście herbata. Najczęściej pije się tu jej zieloną odmianę. Herbata Longjing (“Smocza Studnia”) z okolic Hangzhou, od niemal tysiąca lat produkowana niedaleko Szanghaju, uważana jest za jeden z najlepszych gatunków w całych Chinach. Warto również spróbować herbat kwiatowych (np. jaśminowej), które są mieszanką zielonej herbaty i płatków kwiatów, a także czarnych herbat, czerwonych herbat oraz wysoko cenionej herbaty ulung.
Do posiłków nierzadko pija się tu piwo; Chiny produkują go bowiem najwięcej na świecie, a Szanghaj może się pochwalić kilkoma lokalnymi browarami, które produkują znośne jasne piwa. Polskiemu smakoszowi jednak większość tutejszych piw może wydać się wodnista, rozgazowana i bez pianki. Wyjątkiem, choć to zapewne kwestia gustu, jest ciemne piwo z miejscowego browaru o nazwie Reeb Dark Beer. Zawartość alkoholu w chińskim piwie to też zupełnie nie to, do czego jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni – przeciętnie waha się ona od 2 do 4 procent. Natomiast produkowana tu od wieków chińska wódka potrafi być łagodna lub bardzo mocna, więc należy ją pić ostrożnie!