Prowansalskie tasowanie kart polega na rozrzuceniu ich na stole tak, by się jak najdokładniej wymieszały. Sposób ten trafnie oddaje charakter samej Prowansji, połączenia urodzajnych sadów i ośnieżonych wierzchołków, mętnych rzek i bulgocących źródeł; zbioru rzymskich ruin, żwirowych plaż, rojących się od ptactwa mokradeł i rozległych mrocznych lasów. W regionie są ruchliwe miasta, jak Nicea czy Marsylia, oraz senne górskie, średniowieczne miasteczka. Stare z nowym, tradycyjne ze współczesnym, naturalne ze stworzonym ręką człowieka – wszystko razem czyni z tej ziemi zaczarowaną krainę, królestwo urozmaicone i przekorne zarazem. Światło, oszałamiające błękitem niebo, niezwykłe pejzaże – wszystko to razem uwodzi.
Sącząc aperitif na tarasie Café de France w Lacoste, błądząc wzrokiem po bezkresnej mozaice pól, mając za plecami wierzchołek wzniesienia, a na nim złociste zabudowania Bonnieux. Spacer po polu kwitnącej lawendy na równinie Buoux to jak brodzenie w spienionej, niebiesko-fioletowej poświacie. W Ségurat santonnier pedantycznie maluje maleńkie terakotowe figurki, tak samo jak wieki temu. Smak aromatycznej bouillabaisse na hałaśliwym marsylskim targu rybnym. Wypatrywanie na firmamencie Camargue stąd flamingów… Prowansja to cudowne miejsce, cenione za bogate, aromatyczne wina, obfitość owoców i warzyw, romańską architekturę, kalendarz wypełniony przez cały rok imprezami, przyjaznych ludzi, śpiewny akcent, słynne plaże… i wiele innych zalet wyjaśniających, dlaczego wszystkich skusiła – od Rzymian po filmowe gwiazdy.
Rezydencję papieży – gotycki pałac fortecę wybudowano w XIV w., by zza jej murów kierować kościołem rzymskokatolickim. Dziś w cieniu opuszczonych przez hierarchów budowli tętni życiem uniwersyteckie miasto. Ale tak jak za czasów pobytu papieży, Awinion wciąż oddany jest sztuce, co widać zwłaszcza w lipcu podczas radosnego, corocznego festiwalu teatralnego.
Na południe od mającego antyczny rodowód Arles, rozciąga się Camargue – obszar mokradeł, przemierzanych przez stada półdzikiego bydła i tabuny białych koni z rozwianymi grzywami. Tamtejsi gardian (kowboje) to aktywni, dobrze wyglądający mężczyźni, biorący udział w pokazach dla turystów oraz courses de taureaux (pokaz w rodzaju rodeo), podczas których na serio wykonują swój zawód.
Camargue to także ostoja ptactwa, zamieszkana przez ponad 300 gatunków, wśród których najsławniejsze to flamingi różowe. Widok kluczy tych smukłych ptaków, zdaje się, że bez wysiłku szybujących na tle błękitnego nieba, należy do niezapomnianych prowansalskich pejzaży.
Mieszkańcy Arles od dawna zachwycają się bogactwem rzymskich skarbów. Amfiteatr, arena, łaźnie publiczne czy kryptoportyki to tylko niektóre z zabytków postawionych w czasach, gdy Juliusz Cezar po raz pierwszy nadał miastu stołeczną rangę, odwdzięczając się za pomoc w pokonaniu Marsylii. Równie wielką sławę zawdzięcza Arles związkom z van Goghiem, który wiele swych najlepszych płócien malował na miejskich ulicach i tu odciął sobie ucho.
O zmierzchu złocisty blask latarń spowija miodowe gmachy tego magicznego, śródziemnomorskiego miasta, a także jego zamożnych obywateli, sączących aperitify przy którymś z tuzina ocienionych platanami placów i szmerze fontann dyskretnie wyśpiewujących serenady. To arystokratyczne, artystyczne Aix, jedno z najpiękniejszych miast południowej Francji. Brak wspaniałych muzeów i zabytków nadrabia kulturą i nastrojem.
Stare miasto portowe – ongiś twierdza gangsterów i przemytników, znana z półświatka i brudu – dziś przeżywa drugą młodość. Miliony euro, jakie ostatnio napłynęły, zaczęły przekształcać Marsylię w dobrze zapowiadające się, atrakcyjne miejsce wyjazdów turystycznych.
Ta XV- wieczna wioska rybacka z pewnością była miejscem idyllicznym już wówczas, gdy pojawili się pierwsi artyści. Upodobali sobie tutejsze wyjątkowe, piękne światło. W 1956 r. nakręcono tu film Bóg stworzył kobietę z Brigitte Bardot w roli głównej i St-Tropez ukazało się w świetle jupiterów, zostając międzynarodowym symbolem światowego życia. Ulubione przez Picassa i Giorgio Armaniego, było w 1971 r. miejscem zaślubin Micka i Bianki Jaggerów. St-Tropez stało się powszechnie znanym synonimem blichtru i przepychu. A mimo to średniowieczne uliczki, ukryte placyki i morelowe domki, przeglądające się w błękicie zatoki St-Tropez, pozostały równie malownicze jak niegdyś.
Na ocienionej palmami La Croisette, najsłynniejszej canneńskiej esplanadzie, obwieszeni aparatami fotograficznymi turyści mieszają się z opalonymi, młodymi parami, noszącymi się zgodnie z najnowszą modą. Damy w kreacjach od Chanel prowadzają pudelki, malarze pochylają się nad płótnami, czasem przemknie filmowa gwiazda lub dwie – nigdy nie wiadomo. Po jednej stronie świetliste, błękitne morze omywa brzeg komfortowych plaż upstrzonych parasolami. Po drugiej piętrzą się luksusowe hotele. Nie ma zbyt wielu muzeów czy pomników, ale kto ich tu potrzebuje? W migoczącym, szykownym kurorcie, gdzie zabawa polega na podziwianiu i byciu podziwianym?
Stare, śródziemnomorskie miasteczko rybackie, które awansowało do roli najbardziej prestiżowego europejskiego portu jachtowego, kusi też plażami oraz malowniczą starówką z butikami, restauracjami i ruchliwym prowansalskim targowiskiem. Główną atrakcją jest jednak Muzeum Picassa, zorganizowane w nadmorskim zamku, gdzie po II wojnie światowej 65-letni artysta tworzył jedno po drugim radosne arcydzieła.
Pod śródziemnomorskim słońcem zanurzona w wielowiekowym włoskim dziedzictwie: modna, kosmopolityczna, swobodna. Świetliste, lazurowo szmaragdowe wody zatoki Anges omywają tylko południowe krańce miasta, wybiegającego ku żwirowym plażom. Piąta co do wielkości metropolia Francji oferuje światowej klasy muzea i inne atrakcje turystyczne.
Symbolem lśniącego legendarnym przepychem Monako jest baśniowy zamek, posadowiony wysoko na szczycie Rocher– Skały. Ale to państwo śmiało spogląda także w XXI wiek. Książę Rainier III, uczynił Monako dynamiczną, roziskrzoną, naszpikowaną wieżowcami enklawą. Tylko legendarne kasyno w stylu belle époque niezmiennie pozostaje miejscem, gdzie zdobywa się, ale też traci fortuny.
W ciągu wieków Prowansja wyrobiła sobie markę na rynku, nie dziwi więc, że wiele tutejszych tradycyjnych wyrobów rozpoznają nawet ci, którzy pojawili się tu po raz pierwszy. Lawenda, prowansalskie zioła, oliwa z oliwek dowodzą mocy słońca, podpowiadają, jakich aromatów można oczekiwać. Niesłychanie płodne jest rzemiosło: gliniane figurki, wyplatane koszyki czy tkaniny to tylko niektóre przykłady.
To najlepsze miejsce na robienie zakupów w Prowansji. W większości miasteczek, a nawet wsi co najmniej raz w tygodniu odbywa się targ, w dużych miastach – nawet codziennie. Zwykle trwają od rana do godzin południowych. Im wcześniej się przybędzie, tym atrakcyjniejszy będzie pobyt i zakupy.
Na bazarowych straganach niemal każdego prowansalskiego miasteczka piętrzą się smakowitości naznaczone pocałunkiem słońca: czereśnie, melony, czerwone pomidory, oliwa z oliwek, kiełbasy czy kozie sery – wszystko, co należy do miejscowej prostej, aromatycznej i zdrowej kuchni. Dalece odmienna od reszty Francji, związana z porami roku i wiekowymi tradycjami jest śródziemnomorską odą do oliwek, czosnku i pomidorów. I choć sięga do wzorów greckich oraz pozostaje pod wyraźnym wpływem włoskiego sąsiada, Prowansalczycy strzegą, by ich cuisine du soleil – kuchnia pełna słońca – nie utraciła tożsamości.
Dla prowansalskich potraw najważniejsze są trzy elementy. Większość dań zawiera czosnek, zapewniający naprawdę zdrowego „kopa”. Oliwa z oliwek, wykorzystana dla smaku i do gotowania, ceniona jest niemal jak wino. Wreszcie prowansalskie zioła – zwłaszcza bazylia, tymianek, rozmaryn – przyprawiają wszelkie dania, od drobiu po lody.
Wyjątkowe prowansalskie sosy i przyprawy gwarantują różnorodność potraw. Do najsłynniejszych należy aïoli – sos czosnkowy, podawany np. do dorsza, surowych jarzyn, dodawany do zup. Anchoïade to pasta z sardeli, okraszona czosnkiem i oliwą z oliwek, a tapenade – to purée z czarnych oliwek, przyprawione czosnkiem, kaparami, sardelą i oliwą z oliwek, a podawane na grzankach lub selerze. Wśród warzyw dominują szparagi, bakłażany, cukinie, młode karczochy, pomidory. Znaczące miejsce mają też grzyby. Do najpopularniejszych dań jarskich zalicza się ratatouille – aromatyczne połączenie cebuli, pomidorów, bakłażanów i cukinii, duszonych z dodatkiem czosnku, zielonej papryki i ziół prowansalskich. Z Nicei pochodzi salade niçoise (sałatka nicejska, zwykle złożona z pomidorów, ogórków, jaj na twardo, cebuli, zielonej papryki, zielonej fasolki, oliwek, czasem z dodatkiem tuńczyka, nigdy jednak z ziemniakami). Przystawką typową dla całej Prowansji są pomidory z rusztu z czosnkiem, panierowane w tartej bułce. Żaden jadłospis nie może się obejść bez trufli – czarnego prowansalskiego złota.
Z mięs najpopularniejsza jest jagnięcina. Dziczyzna obejmuje króliki, zające, dziki. W większości menu widnieją też dania z wołowiny, podawane jako syte, gotowane na wolnym ogniu daubes. Na wybrzeżu podejmują rybami: sardelami, dorszami, okoniami morskimi, oraz morszczukami – by wymienić tylko kilka. Na śródlądziu króluje pstrąg. W lokalach leżących po sąsiedzku z przystaniami rybackimi na zachód od Marsylii serwują jeżowce i strzykwy. Jednak królową potraw na całym wybrzeżu jest bouillabaisse – klasyczna marsylska zupa rybna. Najlepszym miejscem na spotkanie z sezonowymi specjałami są lokalne targi – w większości miast odbywają się co najmniej raz w tygodniu. Najlepsze prowansalskie sery to oczywiście sery kozie (chèvre). Najsławniejszy jest banon; picodon – mały ostry serek, pelardon – podobny, lecz dojrzalszy i twardszy. Brousse to typowy, miękki, łagodny ser z mleka owczego, wykorzystywany w ravioli lub podawany na deser z oliwą z oliwek i miodem.