Madryt, położony w środku półwyspu iberyjskiego na rozległym płaskowyżu z dala od morza, jest stolicą Hiszpanii dopiero od 1561 r., kiedy to Filip II postanowił osadzić swój dwór w jednym miejscu. W porównaniu z innymi wielkimi stolicami europejskimi Madryt ma krotka historię, ale obecnie nie tylko nadrabia zaległości w rozwoju, ale prześciga je dynamizmem i olbrzymią energią, którym trudno dorównać. Nocne życie jest tu bardziej intensywne niż gdziekolwiek indziej na kontynencie, a miasto jak magnes przyciąga wielbicieli sztuki.
Na szerokich, zatłoczonych bulwarach i w modnych dzielnicach handlowych natychmiast odczuwa się współczesny, przyspieszony rytm życia. Nowoczesne wieżowce doskonale harmonizują z okazałymi budowlami z przełomu XIX i XX wieku. Dookoła gęstej pajęczyny uliczek starówki rozciąga się nowoczesna metropolia. Obok wiekowych tawern błyszczą jasne światła najnowszych wyśmienitych restauracji. Stare, nienagannie utrzymane hotele walczą o gości z hotelami będącymi wizytówkami XXI w. i z uroczymi butikami. Energia i pęd życia w tym mieście wydaja się niemożliwe do zatrzymania.
Tutaj trudno się nudzić. Madryt słynie przede wszystkim z legendarnego nocnego życia. W jakim innym mieście można o piątej nad ranem w niedzielę zobaczyć korki na ulicach? Latem, w długie, gorące noce kawiarniane tarasy przy Paseo de la Castellana i na dużych placach są pełne gości niemal do świtu. Madrilenos, zwani gatos (kotami) z racji swojego miejskiego sprytu, chodzą od jednego baru tapas do drugiego, od knajpki flamenco do klubów muzycznych, od starych winiarni, gdzie pije się wermut, do nocnych lokali.
Zabudowany prawie 400 lat temu Plaza Mayor nie stracił nic ze swojej urody. Otaczają go domy z czerwonej cegły pokryte dachówką, z wieżyczkami i wystającymi, mansardowymi okienkami, typowymi dla architektury z czasów dynastii habsburskiej. Na tym eleganckim placu pełno jest teraz kawiarni, a pod arkadami – tradycyjnych sklepów i barów tapas. Wieczorami odbywają się tu koncerty, spektakle i pokazy sztucznych ogni, a w niedzielę rano spotykają się handlarze i kolekcjonerzy znaczków i monet.
Obecnie hiszpańska rodzina królewska zachowuje się skromnie i dyskretnie, ale w XVIII i XIX w. jej przodkowie z upodobaniem publicznie podkreślali swoje bogactwo i znaczenie. Pięknie zdobione pokoje siedziby monarchów, Palacio Real, są pełne niezliczonych skarbów i dzieł sztuki. Pałac był główną rezydencją królewską do 1931 r., czyli do abdykacji i wyjazdu z kraju Alfonsa XIII, dziadka obecnego króla Juana Carlosa.
Obecny wygląd Puerta del Sol pochodzi z połowy XIX w., z czasów w których społeczeństwo zaczęło wyzwalać się spod władzy kościoła i więcej uwagi poświęcać zakupom i rozrywkom. Stojące wokół placu klasztory zostały wyburzone, a na ich miejscu stanęły budynki mieszkalne i handlowe, które nadają mu kształt połowy elipsy. Ostatnio zwiększono obszar wyłączony z ruchu kołowego, ale i tak w godzinach szczytu trudno się tam poruszać.
Prado jest jednym z największych muzeów świata, mogącym pochwalić się oszałamiającą liczbą arcydzieł. Wprawdzie najlepiej znana jest kolekcja prac Velazqueza, Goi i innych hiszpańskich mistrzów, są tu jednak również doskonałe dzieła malarstwa włoskiego i flamandzkiego. Nawet jeśli zaplanujemy określony czas zwiedzania, z pewnością zostaniemy tu dłużej, przyciągani kolejnymi obrazami w trakcie wędrówki przez galerie.
Eksponaty tego niezwykłego muzeum należą do najlepszych osiągnięć sztuki zachodniej z ostatnich 800 lat. Zbiory zaczął gromadzić w latach 20. XX w. baron Heinrich Thyssen-Bornemisza, później kontynuował to jego syn, Hans Heinrich. Jest to jedna z najlepszych kolekcji na świecie. W 2004 r. muzeum przejęło zbiory Carmen Thyssen-Bornemisza, która specjalizowała się w kolekcjonowaniu pejzaży.
Wizyta w Parku Retiro pozwala dowiedzieć się czegoś o historii, architekturze, przyrodzie i zwykle również sztuce, ale jeszcze bardziej interesująca może okazać się obserwacja ludzi, którzy tu przychodzą. Jedni ćwiczą tai-chi lub grają pod drzewami w szachy, inni brzdąkają na gitarze lub grają na bębnach. W weekendy w różnych miejscach parku spotykają się na piknikach mieszkające w Madrycie obce grupy etniczne, szczególnie z Ameryki Łacińskiej, natomiast Katalończycy na Glorieta de la Sardana prezentują swoje tradycyjne tańce.
Puerta de Alcala, jeden z najważniejszych symboli Madrytu, to majestatyczny łuk triumfalny zbudowany dla uczczenia 20-lecia panowania Karola III. Pomnik stanął w pobliżu pałacu Buen Retiro, w miejscu, w którym do miasta wjeżdżali przybysze z Barcelony i Francji.
Robiąc zakupy w Madrycie można po paru krokach przenieść się w czasie o kilka stuleci. W starych, rodzinnych sklepach są welony i mantylki, a w klasztorach można kupić słodycze i ciasta sporządzane przez zakonnice kryjące się przed ludzkim wzrokiem. Wszystko to należy do starej madryckiej tradycji. Ale są także salony z ubraniami najbardziej twórczych i awangardowych projektantów w Europie, którzy mogli rozwinąć skrzydła po śmierci generała Franco w 1975 roku.
Salamanca to elegancka i wytworna dzielnica handlowa, całkiem trafnie nazywana La Milla de Oro (Złota Mila). Sklepy i magazyny skupione są przy ulicach Serrano, Castello, Claudio Coello, Goya, Velazquez, Jorge Juan, Nunez de Balboa i Ortega y Gasset. Tutaj mieszczą się międzynarodowe salony haute couture oraz salony luksusowych pracowni hiszpańskich projektantów. Odzież nie jest tu tania, ale mimo wszystko ceny są niższe niż za granicą.
Madryccy smakosze wygrali los na loterii. Miasto leży w samym środku spieczonego słońcem płaskowyżu i ma bardzo skromny wybór lokalnych produktów, więc z pozoru nie jest zbyt obiecującym miejscem dla smakoszy. Nie należy się jednak martwić przedwcześnie. Madryt od wieków przyciąga jak magnes przybyszów z całej Hiszpanii, a oni przenoszą tu także swoje kulinarne tradycje. Nigdzie w Hiszpanii nie można tak łatwo poznać całej hiszpańskiej kuchni – w stolicy można spróbować prostych kastylijskich zup, dziczyzny, a także wyrafinowanych dań katalońskich przyrządzonych z produktów z morza i lądu. Uczniowie katalońskiego arcymistrza, Ferrana Adrii i równie doskonałego baskijskiego szefa kuchni, Juana Mari Arzaka, od lat prowadzą w mieście specjalistyczne restauracje. Zapewniają madryckim łakomczuchom najbardziej wymyślną kuchnię zwaną (ku irytacji Francuzów) nueva cocina espanola (nowa kuchnia hiszpańska).
Własne tradycje kulinarne Madrytu nie są zbyt bogate. Tutejsza kuchnia w dużym stopniu wzoruje się na kastylijskiej. Najlepiej chyba znaną madrycką potrawą jest cocido madrileno, coś w rodzaju gorącego kociołka, do którego wrzuca się wszystko, co jest akurat pod ręką. Kastylijskie dania opierają się głównie na mięsie, a do ulubionych należy cochinillo, prosię pieczone na rożnie. Jest to specjalność Segowii i kilku tawern w Chinchonie. Dość często spotyka się dziczyznę i przepiórki. Położona bardziej na zachód Estremadura znana jest przede wszystkim z pierwszorzędnej jamon de bellota, wędzonej szynki z tradycyjnie hodowanych świń.
Z północno-zachodniego wybrzeża Galicji pochodzi nadzwyczajna różnorodność potraw z owoców morza. Ten należący od dawna do biedniejszych region dostarczał reszcie kraju owoce morza i ludzi. Wielu z nich przywędrowało do Madrytu i tu otworzyło restauracje. Pulpo a la gallega, pokrojona na małe kawałki, gotowana i rozpływająca się w ustach ośmiornica, podawana jest z ostrym, paprykowym sosem i ziemniakami. Szczególnym powodzeniem wśród madrilenos cieszą się pescados (ryby) i mariscos (skorupiaki). Choć miasto leży w głębi lądu, spożycie owoców morza należy do największych w Europie. Na zimowym stole pojawiają się potrawy duszone, pochodzące z górzystych terenów Asturii, Aragonii i Katalonii, np. asturyjska fabada (wieprzowina z fasolą) lub katalońska escudella (dowolne mięso duszone z kiełbaskami i jarzynami). Kuchnia katalońska i baskijska uchodzą za najlepsze w kraju. Obie opierają się na owocach morza, mięsie, świeżych produktach i sosach, ale baskijska jest może nieco bardziej wyrafinowana.
Z Katalonii i nadmorskiego regionu Walencji pochodzą smakowite potrawy z ryżu i makaronu, od znanej na całym świecie paelli (ryż z owocami morza i szafranem) do mniej słynnej katalońskiej fideu – odpowiednika paelli, w którym zamiast ryżu występuje makaron (bez szafranu). Tapas, małe talerzyki z przekąskami, pochodzą z południowego regionu Andaluzji. W tradycyjnych madryckich barach do małej szklanki zimnego piwa podaje się proste tapas, czyli przynajmniej kilka oliwek. Bardziej złożone tapas kosztują na ogół kilka euro. Większe porcje noszą nazwę raciones. Do najbardziej rozpowszechnionych tapas należą boquerones (białe anchois, najlepsze w occie winnym), pinchoo moruno (wieprzowina z rożna) i patatas bravas (ziemniaki w plasterkach w ostrym sosie pomidorowym i majonezowym).
Baskijska wersja tapas, czyli eleganckie kanapki na kromce bagietki, zwane są pintxos i smakują najlepiej z baskijskim białym winem, Txacoli lub z cydrem z Asturii. Do regionów produkujących najlepsze wina należą: na północy Rioja (zwłaszcza wina czerwone), Penedes w okolicy Barcelony (wina białe i cava – rodzaj wina musującego, podobnego do szampana), galicyjska Ribeiro (wina białe) i Ribera del Duero (wina czerwone), gdzie winnice ciągną się nad rzeką Duero. W okolicach Madrytu również są produkowane niezłe wina, ale mimo to najczęściej pije się tu wina z Valpenas w południowej części regionu Kastylia-La Mancha. Ostatnio producenci dokładają wiele starań, by produkować lepsze gatunki. Z Andaluzji pochodzi jerez (sherry), czyli wzmocnione wina od wytrawnych do bardzo słodkich.