Republika Dominikańska – zdominowana przez najwyższe góry całego archipelagu Antyli i otoczona wianuszkiem imponujących plaż – jest karaibskim gospodarzem pełną gębą. Nigdzie indziej kontrasty nie są tak wyraziste. Dominikana zajmuje wschodnie 2/3 wyspy Haiti, którą dzieli z Republiką Haiti. Przepiękne krajobrazy obejmują gamę od suchych jak pieprz kotlin po wilgotne lasy mgliste. Niezwykłe zwierzęta egzystują w sąsiedztwie zabytkowych fortec i pieczar wypełnionych przedkolumbijskim dorobkiem artystycznym Taínów. Rozpalone do białości plaże wtapiają się w lazur płycizn, na których obrzeżach hiszpańskie galeony przeszły we władanie koralowców.
Dominikana – gorący i parny wyspiarski kraj dysponuje wachlarzem krajobrazów. Południowy wschód – domenę plażowo zorientowanego turismo – otaczają aksamitne, białe piaski i wody we wszelkich odcieniach pastelowego błękitu. Ciepłe wody zatoki Samaná (Bahía de Samaná) regularnie sezonowo odwiedzają długopłetwce. W dolinie Cibao (Valle del Cibao) dominuje inna paleta barw, dyktowana obecnością soczyście zielonych vegas (pól), na których uprawia się gatunki tytoniu i kawy zaliczane do najlepszych na świecie. Sierry i kordyliery, tworzące postrzępione pasma, są porośnięte spowitymi mgłami lasami, dającymi schronienie zagrożonym gatunkom ssaków i stadom endemicznych ptaków. Usiany kaktusami południowy zachód to matecznik krokodyli, iguan i flamingów. Na plaże wypełzają morskie żółwie, by w miałkim piasku zagrzebać złożone jaja. Laguny są rajem manatów.
Cała ta różnorodność jest idealnym uzupełnieniem baśniowej rekreacji. W położonym na północnym wybrzeżu Cabarete znajduje się karaibskie centrum ekstremalnych sportów wodnych. W głębi wyspy wędrowcy mają do dyspozycji szlaki prowadzące na wierzchołek Pico Duarte, najwyższego masywu Karaibów. Poza tym jest mnóstwo innych form aktywnego wypoczynku – od partii golfa rozgrywanych na światowej klasy polach, po górskie spływy czy nurkowanie z akwalungiem.
W Santo Domingo powstały pierwsze na półkuli zachodniej katedra i twierdza. Przesadnie dekoracyjne budowle w Puerto Plata i Santiago de los Caballeros przypominają o XIX-wiecznym bogactwie, wyrosłym z zapotrzebowania na cukier i tytoń. I mimo że na pokrytych nierównym brukiem placach Santo Domingo wciąż niesie się echo konkwistadorskich obcasów, stolica jest współczesną metropolią z wieżowcami banków, hoteli i kasyn, a także modnymi restauracjami i barami serwującymi wyśmienite rumy i cygara.
La Costa del Coco, ocieniane dostojnymi palmami, kusi zda się nieskończoną wstęgą piasku o konsystencji cukru pudru, rozpuszczającą się w zielonobłękitnej toni osłanianej przez rafy koralowe. Obsługiwane przez międzynarodowe lotnisko Punta Cana, wybrane na centrum hotelarskiego boomu, jaki ogarnął kraj, przyjmuje lwią spośród tłumów część turystów przybywających do Republiki Dominikańskiej. Białe plaże i turkusowe morze kreują niezrównanej urody tropikalny plac zabaw o długości 64 km, nad którym kołyszą się strzeliste palmy kokosowe.
Dziewiczy, obwiedziony lamówką palmowych pióropuszy półwysep wrzyna się w nieskazitelny błękit Atlantyku. Wzdłuż brzegu ścielą się wyjątkowo piękne plaże, sąsiadują z nimi hotele i wyborne restauracje. W środku zimy przybyszów zdumiewa wielka parada wielorybów. Wnętrze półwyspu obfituje w wąwozy wypełnione wodnymi kaskadami.
Boom turystyczny w Dominikanie zaowocował zalewem nie tylko kiczu, ale też pojawieniem się wysmakowanych wyrobów rękodzielniczych – od snycerki, figurek z papier-mâché, galanterii skórzanej, wyplatanych koszyków po lniane bluzki z larimarowymi guzikami. W większości lepszych hoteli działają stoiska pamiątkarskie, oferujące wyroby rzemiosła. Wyborem nie umywają się jednak do targowisk, gdzie dodatkową przyjemnością jest dobijanie targu, czasem z samym twórcą. We wszystkich głównych kompleksach turystycznych istnieje wiele takich bazarów i sklepików, często wychodzących na samą plażę. W Santo Domingo są także galerie i sklepy handlujące wyrobami artystycznymi haitańskiej proweniencji. Wielkie pasaże handlowe – stołeczne i w Santiago – oferują pełny wybór dobrze znanych marek odzieżowych i akcesoriów.
Interesująca branża artystyczna obejmuje szeroką gamę, od fałszywie naiwnego malarstwa haitańskiego po wyrafinowane, współczesne dominikańskie dzieła sztuki. Wyroby haitańskie są wszechobecne, ale większość ma mierną jakość, produkowane są spod sztancy, na masową skalę. Wśród wyrobów snycerskich są rzeźby wykonywane z pięknego drewna gwajkowca (guayacán).
Biżuterią handluje się na targach rzemieślniczych i we wszechobecnych sklepach sieci Museo de Ámbar. Wykorzystuje dwa cenione dominikańskie skarby: bursztyn i larimar, wkomponowane w naszyjniki, bransoletki i pierścionki. Uwaga na podrabiany bursztyn! Prawdziwy zmienia kolor w świetle UV i tonie w słonej wodzie. Niestety, powszechnie w jubilerstwie wykorzystuje się zagrożone czarne koralowce – warto powstrzymać się od kupowania takich rzeczy. Podobnie jak wyrobów ze skorup żółwi i z innych zagrożonych zwierząt chronionych na mocy międzynarodowych konwencji (np. rekinów). Najbardziej renomowana firma jubilerska to Harrison’s Fine Caribbean Jewelers, prowadząca sklepy na terenie całej republiki.
Wiele osób uważa, że cygara dziś wytwarzane w Dominikanie są lepsze od kubańskich, a przy tym tańsze i bez ograniczeń można je wwozić do USA. Słynny jest też powszechnie dostępny dominikański rum.
Przy zakupach rumu warto kierować się jakością i marką, mimo wyższej ceny, wybierając np. „Brugal”, „Bermúdez” czy leżakowane añejos. Atrakcyjnym zakupem są też miejscowe gatunki kawy, zwłaszcza markowe.
Przydrożne stragany oferują płyty CD i DVD z bachatą i merengue, ale ich jakość czasem pozostawia wiele do życzenia. Lepiej zaopatrywać się we wiarygodniejszych miejscach.
Targowanie na bazarach jest normalną praktyką, choć ceny i tak są już obniżone z powodu ostrej konkurencji.
W każdej osadzie działa colmado, sklepik spożywczy, często pełniący też funkcję baru. W wielu miejscowościach przy granicy działają tętniące życiem bazary haitańskie.
Stolica jest rajem dla kupujących. Wyłączona z ruchu kołowego Calle El Conde w dzielnicy kolonialnej to prawdziwy sezam oferujący tanie T-shirty, płyty kompaktowe, cygara i biżuterię. Pełno jest galerii sztuki z wyrobami haitańskimi oraz dziełami współczesnych czołowych twórców dominikańskich, a także sklepów z biżuterią z bursztynu i larimaru. Nowoczesny kwartał handlowy Naco wprost dusi się od nadmiaru pasaży i markowych butików. Śródmiejska Calle del Sol biegnie w szpalerze domów towarowych, banków i ulicznych kramów.
Kuchnia dominikańska hołduje jadłu wiejskiemu, wykorzystującemu niewyszukane surowce. Dominikańczycy nie są smakoszami żądnymi kulinarnych przygód, wolą domowe, proste potrawy, smażone i bez nadmiaru przypraw. Wysublimowana kuchnia jest głównie domeną Santo Domingo – tamtejsze restauracje oferują pełny wybór smaków świata. Podobną rozmaitością raczą ośrodki turystyczne.
Wyśmienitymi przykładami comida criollo (potraw dominikańskich) są: smażony albo pieczony kurczak (pollo frito albo pollo asado) bądź pieczona wieprzowina (cerdo asado), zwykle podawane z białym ryżem (arroz) i czarną fasolą. Popularnością cieszą się chimichurri (kanapka z plastrami wieprzowiny) i chicharrone (wysmażone płaty bekonu), batatas (pieczone bataty, podawane prosto z ognia).
Uzupełnieniem powyższych są plantany (plátanos, czyli banany rajskie) albo warzywa korzeniowe, takie jak maniok jadalny czy kubańska odmiana batatów. Dojrzałe plantany podaje się w postaci smażonych pasków (maduro), jako posypywane solą frytki (fritos maduros) albo – zanim dojrzeją – jako grube, okrągłe plasterki tostones. Na śniadanie tradycjonaliści wybierają mangú – plantanowe purée, skropione oliwą z oliwek i czasem oprószone serem. Bardzo podobne mofongo (plantanowe purée z czosnkiem) zwykle serwowane jest na przystawkę lub zakąskę, często z nadzieniem z owoców morza.
Ulubioną rybą jest strzępiel (mero), często podawany z czosnkiem (ajo). W lokalach kompleksów wypoczynkowych w menu widnieją też smagle (złote makrele – dorado), mieczniki (emperador) i lucjany (chillo). Najdroższe są homary (langosta) i krewetki (camarones). Dominikańczycy cenią lambi (ślimaki morskie), zarówno pod postacią escabeche – marynowanych w occie z dodatkiem czerwonej papryki i cebuli, albo na ciepło, duszonych z czosnkiem i pomidorami.
Jak przystało na naród producentów cukru Dominikańczycy przepadają za słodkimi deserami. Dulce de leche to legumina, powstająca podczas zagęszczania pełnego mleka z dodatkiem cukru, mieszanych na wolnym ogniu. Najlepiej popijać ją espresso, gęstym i solidnie posłodzonym. Café con leche to kawa serwowana z gorącym mlekiem.
Wszędzie, na przydrożnych straganach i w skromnych lokalach gastronomicznych (parada), odbywa się rewia owoców tropikalnych, takich jak chinola (owoc męczennicy), guanabana (flaszowiec miękkociernisty) i lechola (urodlin); wszystkie trafiają do batido – smakowitych koktajli na mleku lub wodzie.
Z trzciny cukrowej wyrabia się też doskonałe dominikańskie rumy takich marek, jak: „Barceló”, „Brugal” czy „Bermúdez”. Robotnicy rolni muszą się jednak zadowolić aguardiente – czystym trzcinowym bimbrem. Na prowincji pija się też powszechnie guarapo – świeżo wyciśnięty sok z trzciny cukrowej, serwowany w przydrożnych guaraperíach. Dominikańczycy gustują też w piwie, a warzone na wyspie marki „Presidente” (nazwa wcale nie jest powodem do dumy) i „Quisqueya” doskonale pasują do tropikalnego klimatu. Napojem wyskokowym ulubionym przez wszystkich jest jednak mamajuana – panaceum na wszelkie dolegliwości, dodatkowo z własnościami afrodyzjaku. Trunek powstaje domowymi sposobami z macerowania w rumie rozmaitych pędów, liści i korzeni.