Gruntowne poznanie największego państwa Ameryki Południowej zajęłoby dziesięciolecia. W granicach Brazylii rozciąga się Amazonia, Pantanal, leżą metropolitalne obszary São Paulo i Rio de Janeiro. A to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Bo jest jeszcze etniczne bogactwo kultur, architektury kolonialnej, relikty miast wyrosłych na wydobyciu kopalin czy gorączce kauczukowej, a także wspaniałe dziedzictwo sztuk pięknych i muzyki. Tak wiele do zobaczenia na tak wielkim obszarze wymaga starannego przygotowania pobytu. Nade wszystko zaś zdrowego rozsądku przy planowaniu kolejnych dni spędzanych w Brazylii.
Obfituje w kontrasty i sprzeczności, omamia (także muzyką), jest skomplikowane, a czasem wręcz chaotyczne. Ale nigdy, przenigdy nie nudne. Zarówno w metropolii, jak i w całym stanie nie brak pamiątek historycznych, atrakcji kulturalnych i przyrodniczych. Starczy na długie miesiące oglądania. Pamiętajmy też, że w Rio relaks jest autentycznie formą sztuki.
Rio robi wrażenie jeszcze zanim się wyląduje w – jak mówią – Cidade Maravilhosa (Cudownym Mieście). Bardzo słusznie miejscowemu lotnisko nadano imię Antonia Carlosa Jobima, jednego z twórców bossa novy – muzyki, którą carioca (mieszkaniec Rio de Janeiro) uznaje za własną. Radość zawarta w utworach Jobima udziela się gościom sześciomilionowej metropolii, drugiej w kraju, wpisanej przez UNESCO na Listę Światowego Dziedzictwa z powodu krajobrazów: granitowych ostańców, bujnego lasu Tijuca i wspaniałej zatoki Guanabara.
Miasto jest najważniejszym ośrodkiem biznesowym Brazylii i dlatego utrzymuje rozbudowaną sieć połączeń lotniczych ze światem. Stąd także najłatwiej dolecieć do innych części kraju. W konsekwencji większość turystów – chcąc, nie chcąc – trafia do metropolii znanej w świecie z nocnego życia, gastronomii, galerii i muzeów. W każdym wypadku poleca się zamieszkanie w dogodnie usytuowanym hotelu (wybór zależy od celu przyjazdu) i jak najczęstsze korzystanie z metra.
Wodospad złożony jest z setek kaskad, jakimi rzeka Iguaçu spada z progu ponad siedemdziesięciometrowej wysokości. Ten prawdziwy cud przyrody zasługuje na zmianę trasy każdej wycieczki. Brazylijczycy w obecności Amerykanów lubią cytować słowa pierwszej damy, Eleanor Roosevelt. Podobno na widok kaskad powiedziała: „Biedna Niagara! Przy tym wygląda jak kran kuchenny”.
Ziemia ok. 10% swojego biozrożnicowania zawdzięcza amazońskiemu lasowi deszczowemu, w nim kryje się też ok. 20% wszystkich zasobów słodkiej wody. Dorzecze Amazonki sięga na terytoria kilku krajów, ale lwia jego część leży w granicach Brazylii. Większość przybyszów poszukuje kontaktu z miejscową fauną, a przecież region zamieszkuje 25 mln ludzi, których kultura i historia w równym stopniu zasługują na uwagę. Zdecydowanie najwięcej turystów ląduje w Manaus oraz Belem i stamtąd ochoczo ruszają w dżunglę.
Brazylia nie jest zbyt dobrym miejscem do robienia zakupów, ponieważ real brazylijski jest jedną z najbardziej przewartościowanych walut. Wyjątkiem są typowo brazylijskie produkty. Poza rękodziełem trzy najważniejsze „towary eksportowe” to: koszulki piłkarskie (zwłaszcza te reprezentacji kraju), hawajskie japonki i cachaça. Koszulki można kupić w każdym sklepie sportowym, klapki w większości domów towarowych, a cachaçę w każdym supermarkecie.
W niektórych sklepach zapłacimy mniej, płacąc gotówką. Na ogół mają one odpowiednią tabliczkę informującą o tym przy kasie, ale zawsze warto zapytać sprzedawcę. Dotyczy to zarówno małych sklepików przyulicznych, jak i placówek sieciowych. Zniżka może być symboliczna lub całkiem pokaźna.
Najlepsze, co można kupić w Rio, a gdzie indziej jest gorszej jakości lub niedostępne, to stroje plażowe, nagrania muzyczne twórców klasycznych i współczesnych, biżuteria z różnorodnymi brazylijskimi kamieniami szlachetnymi i półszlachetnymi. Tutaj jest też największy wybór tradycyjnych wyrobów z całego kraju.
Kuchnię brazylijską można potraktować jako swego rodzaju kronikę osadnictwa, poczynając od tubylczych plemion po fale imigrantów przybyłych wieki później. Obecna kulinarna mieszanka zawdzięcza coś każdej z grup, przybysze adaptowali własne przepisy do miejscowych obyczajów i półproduktów.
Wpływ na miejscowe potrawy mają też kryteria geograficzne. Rozmaite klimaty, typy gleb i wegetacji w ekoregionach Brazylii są równie ważne, jak zróżnicowanie dziedzictwa kulturalnego osadników. Wszystko razem zaowocowało regionalizacją kulinarnych obyczajów, ale nie zdołało pozbawić swoistego wspólnego mianownika.
Upodobanie wielu Brazylijczyków do cukru jest skutkiem wielowiekowej uprawy i przerobu trzciny cukrowej. Mieszkańcy odmierzają upływ dnia kolejnymi cafezinhos – naparstkami mocnej czarnej i bardzo słodkiej kawy. Cukier jest głównym składnikiem caipirinhy – narodowego napoju, powstałego ze zmieszania spirytusu trzcinowego (zwanego cachaça lub pinga), sproszkowanego cukru (w takiej formie spotka się go w Brazylii najczęściej), plasterków limony i lodu. Caipirinha często towarzyszy narodowej potrawie, jaką jest feijoada – czarna fasola duszona z rozmaitymi dodatkami. Kolejnym przesłodzonym napojem jest orzeźwiające guaraná, sporządzane z owoców pochodzącego z Amazonii cierniopląta (guarany, port. guaraná). Napój zawiera znacznie więcej kofeiny (od rośliny zwanej guaraniną) niż kawa; wchłania się jednak wolniej, zatem stymuluje dłużej niż napar z kawy.
Obfitość i różnorodność drzew owocowych sprawia, że żadne śniadanie nie obejdzie się bez soków, które podaje się także do posiłków, a w upalne popołudnia pija dla ochłody. Do wyboru do koloru: z nerkowca, mango, męczennicy, malpigii (arceoli), ananasa, cupuaçu czy papai, by wymienić tylko niektóre. W wielu miastach działają pijalnie soków.
Wystawnie jada się w restauracjach przy jakichś szczególnych okazjach. Na co dzień, w domu na stół zwykle trafia np. ryż i fasola (czarna bądź brązowa). Składniki miesza się przeważnie już na talerzu, często posypuje mąką maniokową; do tego dochodzi pieczony kurczak i niekiedy niewielka porcja sałatki. Jada się też makarony, zwłaszcza spaghetti. W tanich jadłodajniach w porze lunchu wymienione składniki wchodzą w skład gotowych zestawów (prato feito). Z napojów alkoholowych najpopularniejsze jest piwo; Brazylijczycy wolą, gdy jest estupidamente gelada – dosłownie: głupkowato zimne.
Włosi, Niemcy, Libańczycy, Polacy i wszystkie inne nacje przywiozły własne tradycje kulinarne, które nie zanikły. Dzięki gremialnie przybyłym kiedyś Japończykom np. w São Paulo można się uraczyć wyśmienitym sushi. Jednak to, co większość uważa za tradycyjne dania brazylijskie, wywodzi się od ludności tubylczej i dwóch pierwszych najliczniej reprezentowanych kategorii osadników: Portugalczyków i murzyńskich niewolników.
Tubylcy: Wywarli imponujący wpływ na kuchnię brazylijską. Przez wiele wieków przystosowywali się do środowiska, w którym przyszło im żyć. Późniejsze fale przyjezdnych, żeby przetrwać, nieodmiennie musiały się od nich uczyć.
Bodaj najważniejszą z przerabianych lekcji było przygotowanie i podawanie manioku (jadalnego, kassawy), bulw korzeniowych, które tu zastąpiły pszenicę i kukurydzę. Maniok przed spożyciem musi zostać poddany obróbce neutralizującej toksyny. Bulwy się smaży bądź gotuje, podaje z wieloma potrawami, w tym z feijoadą. Maniok w Brazylii występuje pod regionalnymi nazwami, np. w Rio de Janeiro zwie się aipim, na Północnym Wschodzie – macaxeira, a w São Paulo – mandioca.
Amazonia: W Belém, Manaus i innych większych i mniejszych miastach Amazonii trudno nie dostrzec indiańskich wpływów na nawyki żywieniowe. Najszybciej i najłatwiej zauważyć ulicznych sprzedawców tacacá – zupy z jambu (różnych odmian akmelii, Acmella oracea), tucupi (bulionu z manioku), suszonych krewetek i małych żółtych papryczek. Podaje się ją, prawie wrzącą, w lokalnej odmianie tykwy zwanej cuia. Dzięki analgetycznym własnościom liści jambu zupa nie parzy.
Kuchnia nie obchodzi się bez miejscowych ryb słodkowodnych. Bardzo cenione jest wielkie tambaquí – ryba żywi się owocami i nasionami, osiąga masę ok. 27 kilogramów. Popularną pozycją menu są dania z tucunaré (z cichli), które smakuje podobnie jak gotowany lucjan czerwony. W Amazonii ryby podaje się pod każdą postacią: duszone, gotowane, w bulionie, smażone lub pieczone.
Region Północno-Wschodni: Bahia znana jest najbardziej z obfitości owoców morza, ale Brazylijczyk zapytany o typową potrawę tego regionu, wymieni mięsne danie z interioru, bo takie dominują w kartach lokali na północnym wschodzie kraju. Półprodukty i surowce pochodzą z sertão – gorących, pokrytych suchym lasem, często nawiedzanych przez długotrwałe susze ziem, uprawianych przez drobnych farmerów i hodowców bydła doglądanego przez miejscowych kowbojów zwanych vaqueiros. W menu regularnie widnieje suszona na słońcu wołowina, często z mandiocą (kassawą), pataty oraz paçoca – mieszanka pieczonego manioku i suszonej wołowiny. Baião-de-dois to miszmasz z ryżu, fasoli i koziego sera, przeważnie podawany z suszoną na słońcu wołowiną. Kulinarnym faworytem jest też pieczona kozina.
Lubianą zakąską oraz przystawką jest queijo coalho – produkowany lokalnie ser. W restauracjach jego plastry delikatnie się grilluje, natomiast uliczni sprzedawcy podpiekają je na żarze i serwują nadziane na patyk niczym szaszłyk.